Pożegnanie z Polską
2015. augusztus 02. írta: gabrysia

Pożegnanie z Polską

 

  Jak mogłabym wytłumaczyć to, co się działo przez ostatnie cztery lata, kiedy mieszkałam w Polsce? Jestem w bardzo trudnej sytuacji, szukam odpowiednich słów. Od momentu, kiedy wiem, że mój pobyt w Polsce już nie jest nieokreślony mam takie poczucie, że wkrótce umrę. Muszę jeszcze robić wszystko, czego nie zrobiłam, ale zawsze czekałam i mówiłam: „mam na to jeszcze czas” A dlaczego nagle zmieniłam zdanie? Bo niedługo wracam na Węgry i pożegnam się z Polską. My Węgrzy mamy takie powiedzenie, które w wolnym tłumaczeniu na język polski znaczy: „Trzeba skończyć będąc na szczycie”. Kiedy pora wracać do domu? Kiedy czujesz w sercu, że zdobyłaś tyle doświadczenia i wiedzy, ile to było możliwe.

Co ja robię tutaj w Warszawie? Boże, to bardzo długa historia. Ja, jak wielu z nas, Węgrów też nie wiem skąd mam te przyjazne uczucia, gdzie jest żródło miłości do Polski i do Polaków. Po prostu zawsze czułam braterską miłość. Wszędzie na Węgrzech, wszyscy jako dzieci śpiewaliśmy bardzo znaną piosenkę o małej kaczce, której mama (nie wiadomo czemu) jest w Polsce. Smutna piosenka, nigdy nie rozumiałam dlaczego oni nie są razem, co było powodem, że kaczuszka musi dużo podróżować, żeby spotkałać się ze swoją mamą. Pewnie sporo uczyliśmy się od rodziców o stosunkach polsko-węgierskich. I musimy podziękować ludziom, którzy w trudnych, wojennych czasach wspierali naszą przyjaźń.

To nie przypadek, że wtedy, kiedy pierwszy raz spędziłam więcej czasu za granicą, w Anglii, zaprzyjaźniłam się tylko z Polakami. To też pomagało mi, że kiedy byłam dzieckiem w moim pokoju miałam mały  obrazek z Rzeszowa (który jest partnerem mojego rodzinnego miasta, Nyíregyháza). Na drugiej stronie obrazka wydrukowany był biały orzeł, symbol Polski. W końcu po studiach zaczęłam pracować w Budapeszcie, ale zawsze mi czegoś brakowało. Zawsze myślałam, że uczenie się języków obcych pasuje najbardziej do mojego charakteru. A już po tej decyzji, że muszę uczyć się polskiego, nauka była łatwa. Moim zdaniem, jeśli ktoś chce uczyć się nowego języka, musi go słyszeć wszędzie, powinien ogladać filmy i czytać książki w tym języku. I trzeba lubić ludzi, którzy znają ten język i mówią nim na codzień. Pewnego dnia poznałam osobę, która próbowała wyjaśnić mi, na czym polega jej miłość do Polski i do Warszawy. Miałam dużo szczęścia, że mogłam ją poznać. Była to osoba, która nie tylko inspirowała mnie tak, jak jeszcze nikt inny wcześniej, ale przede wszystkim zaraziła mnie miłością do Polski i Warszawy. Bez pomocy tej osoby, ja nie byłabym teraz tutaj, nie mówiłabym po polsku i nie czułabym, że jestem na dobrej dordze w moim zyciu. Dzięki niemu miałam taką siłę, zrezygnowałam z mojego nudnego życia na Węgrzech i przeprowadziłam się do Polski z jedyną walizką i plecakiem. Też był znak od Pana Boga! Nie żałuję tej decyzji.

 

warszawa_007.JPG

Z polskimi przyjaciółmi i z polskimi-węgierskimi kolorami (pisarka artykułu jest z prawej strony)

Data powrotu na Węgry zbliża się wielkimi krokami, a ja szczególnie cieszę się, że mam jeszcze mozliwość spędzić lipiec i sierpień w Warszawie. To jest specjalna pora roku nie tylko dlatego, że wiatr, który zawsze tutaj wieje, teraz nie jest już dla mnie przekleństwem. On przynosi świeżość, której my, na Węgrzech nie czujemy, bo Karpaty chronią nas przed północnym chłodem. Letni upał na Wegrzech wygląda zdecydowanie inaczej. W kraju nad Balatonem jest goręcej niż tu, na północy Europy, w Polsce (Ci, którzy mnie znają, wiedzą, jak często narzekam na polską pogodę).

Z jakiego jeszcze innego powodu początek sierpnia jest ciekawy? Bo na 1 sierpnia przypada rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego, o kótrej my, młode pokolenie staramy się pamiętać i chronić od zapomnienia. Zawsze myślałam, że nie możemy zrozumieć w terażnieszych czasach, jak nie znamy przeszłości. Tylko jak już znamy historię i wiemy, co się stało w Polsce między 1939-1945, wtedy wiemy, czemu Polacy mają taki porywczy charakter, dlaczego muszą zawsze dowieść, że oni są najlepsi, i dlatego robią niebezpieczne i czasamy szalone rzeczy. Historia Polski pokazuje, jak często kraj ten był nękany przez innych, jak bardzo przywódcom innych panstw zależało na tym, żeby wyeliminować Polskę z politycznej areny świata. Ale tak systematycznie i z zimną krwią nie było jeszcze nigdy wcześniej, jak w czasie Drugiej Wojny Światowej.

To nie przypadek, że w Polsce w przeciwieństwie do innych krajów (np. Francja, Norwegia, Holandia, Belgia, Ukraina) nie mogli organizować grupy, która współpracowałaby z Niemcami. Lojalność Polaków do Ojczyzny jest nieprzerwana, honor jest jedną z najważniejszych spraw, a postawę „ja pokażę, że warto” można zobaczyć wszędzie. Mogłabym napisać artykuł o tym, jakie są różnice między węgierskim a polskim społeczeństwie. Wy mieliście AK, Polskę Walczacą, Żołnierzy Wyklętych i Solidarność, a my mieliśmy Rok 1956… – kiedy radzieccy żołnierze zniszczyli nam nadzieję. Węgierski nastrój już nie jest taki sam, jak był kiedyś. Zrozumielibyście dlaczego Polska jest liderem w Europie Środkowej, a już nie Węgry (jak to byliśmy jeszcze w latach 1990).

Często próbowałam jakoś wytlumaczyć moim rodakom w moich artykułach, co to jest to poczucie dumy – sentymentalne, które ja też zawsze odczuwam, kiedy słyszę syrenę w czasie obchodów Wybuchu Powstania Warszawskiego. Jak to jest, kiedy głośno śpiewam ’Warszawskie dzieci’ na pl. Piłsudskiego razem z kilkudziesięcioma tysiącami Polaków. Jakiś czas temu napisałam artykuł na tym blogu o żołnierzach węgierskich, którzy w czasie Powstania pomagali Polakom. To dlatego jestem bardzo dumna jako Węgierka, że dla tych Węgrów honor i przyjaźń była ważniejsza niż nasze wstydliwe przymierze z Niemcami. Poszukałam danych w Polskim Czerwonym Krzyżu o naszych Żołnierzach poległych w czasach Drugiej Wojny Światowej na terenie Polski. Z przyjemnością brałam udział rok temu w uroczystości odsłonięcia tablicy pamiątkowej w Wierszach. Poinformowałam przez artykuł, że kiedyś żyli Węgrzy którzy nie bali się kiedy trzeba było pokazać że jesteśmy braćmi.

Jestem wdzięczna za całe Twoje wsparcie, Polsko. Naprawdę jesteś moim narkotykiem. Trudno zliczyć, ile godzin spędziłam w drodze, w pociągu, w autobusie i w samolocie żeby podróżować przez cały kraj i żeby widzieć wszystkie Twoje cuda, Polsko. Miałam tutaj dużo niezapomnianych przygód, poznałam tutaj wielu wspaniałych, fajnych ludzi. Nie mogłabym o tym nie wspomnieć tutaj. Nigdy nie byłam optymistką (tak jak milion Węgrów), ale tu się zmieniłam. Już wierzę w to, że jeśli ktoś z pozytywną postawą żyje, dostaje w zamian za to szczęście i przyjemność. Polska jest już bardzo głęboko w moim sercu, że nigdy nie nie zapomnę jej.

Czuję, że wkrótce umrę. To pożegnanie z Polską jest bardzo trudne i ciężkie... Ale z drugiej strony wiem, że to jest też początek czegoś nowego w moim życiu. Już mieliśmy burzę mozgów z drugim redaktorem Péterem Aranyim, z którym piszę ten blog i chcemy, żeby wiadomości o dzisiejszych relacjach polsko-wegierskich były przekazywane na bieżąco w sposób nowoczesny i modny. Naszym celem jest, by informować Was na bieżąco o tym, co dzieje się w Polsce. Jeśli macie jakieś pytania, z chęcią na nie odpowiemy i Wam pomożemy. Wiemy, że to dużo pracy, ale my nadal tutaj jesteśmy i chcemy głośno krzyczeć:

Niech żyje przyjazń polsko-węgierska!                    

A bejegyzés trackback címe:

https://lengyelmagyar.blog.hu/api/trackback/id/tr297674342

Kommentek:

A hozzászólások a vonatkozó jogszabályok  értelmében felhasználói tartalomnak minősülnek, értük a szolgáltatás technikai  üzemeltetője semmilyen felelősséget nem vállal, azokat nem ellenőrzi. Kifogás esetén forduljon a blog szerkesztőjéhez. Részletek a  Felhasználási feltételekben és az adatvédelmi tájékoztatóban.

Nincsenek hozzászólások.
süti beállítások módosítása